Chorwacja nie była na liście moich destynacji jeśli chodzi o wakacyjne podróże. Przyznam szczerze, że był to "wypad" planowany, ale nie szczególnie z moje strony preferowany. Zachęciły mnie jednak opowieści znajomych o pięknych i malowniczych widokach jakie można zobaczyć w Chorwacji. Piękne zatoczki, morze wcinające się w głąb lądu tworzące piękne porty jachtowe. Górzysty krajobraz w połączeniu z morską, bajecznie turkusową wodą oraz przepiękną soczystą zielenią muszą naprawdę robić niesamowite wrażenie dla oka i obiektywu aparatu fotograficznego. To szczególnie mnie interesowało. Zachęcony opowieściami znajomych o tym kraju postanowiłem wybrać się, aby dostrzec jego uroki. Cel był znany. Miejsce w Chorwacji też. Na stacjonarny pobyt wybrałem miasteczko Gradac. Położone jest ok 40 km na południe od znanej kurortowej miejscowości Makarska, jakieś 100 km od Dubrownika oraz około 90 km od Splitu i Trogiru. Jednym słowem po środku trasy do tych miast, które chciałem zobaczyć w Chorwacji. Z Polski do Chorwacji jechałem samochodem. Przyznam, że to moja pierwsza podróż autem na tak długim dystansie. Wybór środka lokomocji był podyktowany względami ekonomicznymi, a także chęcią zobaczenia kraju od "środka". Teraz, z perspektywy doświadczeń wiem, że podróż samochodem jest droższa niż samolotem, no i oczywiście niewspółmiernie dłuższa, a obejrzenie kraju zza szyby samochodu pędząc autostradą nie jest żadną frajdą.
Po 24 godzinnej podróży (z noclegiem w Austrii) dotarłem do celu - miasteczka Gradac. Hotel miałem już wcześniej zarezerwowany. Nowy, bo otwarty w 2011 roku, pokój z widokiem na morze, z dużym tarasem oraz wykupione w pakiecie śniadania i parking dla auta. Z tym wszystkim nie było niemiłych niespodzianek. Hotel nowy, czysty, pokój z przepięknym widokiem, choć niezbyt duży. Internet, TV, wygodne duże łóżka, jednym słowem mówiąc standardowy pokój, w którym było wszystko to, co potrzebne do życia w trakcie tygodniowego pobytu w takim miejscu. Dodatkowym i niewątpliwym atutem tego hotelu było, to, że wszystkie pokoje miały przepiękny widok na morze, gdzie z tarasu co wieczór można było podziwiać bajeczne zachody słońca. Do plaży było dosłownie kilka metrów. Co prawda plaża była kamienista, ale dla mnie nie stanowiło to problemu. Problemem okazały się natomiast tłumy turystów... Język polski słychać było w każdym zakątku, a bawiące się na plaży i kąpiące w morzu dzieci nie dawały zapomnieć o tym, że jestem w nadmorskim kurorcie. Szoku doznałem idąc na kolację do jednego z pobliskich barów / pizzerii. Szok polegał na cenach dań. Myślałem, że trafiłem do bardzo drogiej i ekskluzywnej restauracji, lecz szyld pt. "Pizzeria Lux" oraz wystrój nie świadczył o tym, żeby był to wyszukany lokal, szczególnie, że mieścił się w ciągu innych lokali przy nadmorskiej promenadzie. Za kolację dla trzech osób, gdzie każdy zjadł danie główne i wypił po 2 kieliszki najzwyklejszego, stołowego wina + jedna przystawka dla trzech osób, zapłaciliśmy 120 euro. Wydawało nam się trochę dużo jak na taki posiłek. Ale cóż, pomyśleliśmy, że trafiliśmy do tak drogiego lokalu. Niestety, następne dni nie przyniosły nic lepszego. Okazało się, że we wszystkich barach i restauracjach są podobne ceny. Czar o taniej kuchni w Chorwacji prysł. Najdroższe były ryby, kalmary i wszelkie owoce morza. Najtańsza była pizza oraz wszelkiego rodzaju pasty. Wydawało mi się, że jadąc do takiego kraju, zjem właśnie tanio wszystko to, co pochodzi z morza. Niestety nie. I to mnie najbardziej rozczarowało w Chorwacji. Jednak było coś, co mnie nie rozczarowało... Piękne widoki na zatoczki i porty, bardzo malownicze, gdzie z góry było widać czerwone dachy domów i morze o turkusowo - błękitnym kolorze nieregularnie wcinające się w ląd. W połączeniu z soczystą zielenią drzew i krzewów oraz kolorowymi kwiatami rosnącymi dosłownie wszędzie dawało to obraz bardzo przyjemny dla oka. Wniosek z tej podróży - cieszę się, że zobaczyłem Chorwację i jej uroki - stwierdzam, że położenie geograficzne to dosłownie skarb tego kraju. Chorwaci są bardzo mili, gościnni i życzliwi turystom, lecz ceny jakie każą sobie płacić z pobyt w ich kraju pewnie odstraszą szybko niejednego turystę. Zapomniałbym dodać, że na pogodę też nie można złego słowa powiedzieć... słońce, słońce i jeszcze raz słońce. Prze cały tydzień pobytu nie zobaczyłem na niebie ani jednego, nawet najmniejszego obłoczka. Mam nadzieję, że z mojego opisu każdy wyciągnie odpowiednie wnioski i zdecyduje czy jechać do Chorwacji czy wybrać np. Włochy, Hiszpanię, Portugalię lub nawet śmiem twierdzić, że w tej samej cenie np. Tajlandię.
KOMENTARZE
Nikt nie skomentował tej treści, bądź pierwszy.
Aby skomentowac treśc musisz byc zalogowany,
zaloguj się lub
załóż konto