Etiopia - czarna wyspa chrześcijaństwa i jeden z najciekawszych etnicznie obszarów Afryki Wschodniej, mityczny Eden i miejsce kojarzone ze skrajną biedą. Kraj kontrastów, który zaskakuje różnorodnością oraz autentyzmem. Można w nim poznać zwyczaje plemion Arbore, Konso. Hamer, Mursi Dorzie. Nie ma tu asfaltowych dróg, mostów, elektryczności. Są za to i wzgórza i rozległe równiny, z których od czasu do czasu wyrastają pojedyncze skały. Busz składa się przede wszystkim z rozłożystych akacji, które pokrywają drobniutkie białe lub żółte kwiaty i kolczastych krzewów. Podróżuje się tu terenowymi samochodami, które co rusz zakopują się w gliniastej nawierzchni, albo pokonują wody napotykanych rzek. Ja miałem szczęście, gdyż była pora sucha i wtedy wiele koryt jest zupełnie wyschniętych, w innych woda sięga do podwozia. Wzdłuż traktu przez cały czas wędrują ludzie. Kobiety niosą sterty drewna na plecach uginając się pod ich ciężarem. Inne dźwigają dzbany z tykwy lub plastikowe kanistry pełne wody. Ktoś pędzi stado kóz, owiec, a najczęściej bydła. Mijałem też mężczyzn z karabinami, dzidami i kijami opartymi na ramionach.
W Etiopii największe wrażenie zrobili na mnie ludzie. Rozległe terytorium tego kraju zamieszkuje ogromna różnorodność kultur i narodów... zaś na południu można spotkać jeszcze całe mnóstwo plemion żyjących dokładnie tak, jak przed wiekami. Trudno było mi uwierzyć, że to nie kostiumowy film lecz rzeczywistość. Ludzie ubrani w kozie skóry, koraliki, bransoletki. Okrągłe chaty, w których wraz z liczną rodziną mieszkają zwierzęta. I wędrowcy, których z drewnem, wodą lub tylko kijem spotykało się przy całej trasie. Zapewne za parę lat etiopskie plemię Hamerów zmieni się nie do poznania. Na razie jego członkowie żyją tak jak setki lat temu. Może z jednym wyjątkiem. Coraz częściej dzidę i łuk zastępuje kałasznikow. Można by podejrzewać, że wszystkie te kolorowe skórzane stroje to tylko lokalny folklor przygotowany na potrzeby turystów, lecz osobiście przekonałem się, że jednak nie. Jeździłem po zwykłych wioskach i lokalnych bazarach, spotykałem ludzi wracających z pola, pędzących bydło - wszyscy, a szczególnie kobiety, ubrani byli w tradycyjne stroje! Od czasu do czasu można było tylko zobaczyć kogoś ubranego w t-shirt, czy inne zachodnie tekstylia... Oczywiście, ślady cywilizacji nieodmiennie są, widoczne w ozdobach - plastikowych koralikach czy sprzączkach od zegarków. Niemniej jednak widać było wyraźnie, że nadal ludzie chodzą w tradycyjnych ubraniach i mocno to kultywują. Jednocześnie nie da się ukryć, że zachodnia cywilizacja zaczyna wywierać wpływ również na tych ludzi.
Zdjęcia: Robert Krupiński
KOMENTARZE
Nikt nie skomentował tej treści, bądź pierwszy.
Aby skomentowac treśc musisz byc zalogowany,
zaloguj się lub
załóż konto